W finale zabraknie kilku moich faworytów, ale na szczęście niektórzy udanie przebrnęli półfinały, a niektórzy są w wielkiej piątce . Liczę na końcowe zwycięstwo kogoś z grona: Belgia, Bułgaria, Australia, Francja, Węgry, w ostateczności Azerbejdżan, Niemcy lub Chorwacja . Pozostałe piosenki są jak dla mnie przeciętne lub nawet słabe. Fajnie byłoby gdyby Polska znalazła się w TOP15, a obecność w TOP10 będzie sporą niespodzianką na +. Oby nie zawysoko były faworyzowane przez bukmacherów: Włochy, Portugalia i Szwecja.

Daniel napisał:

Niech w tym kanale, do którego od wielu lat wlewa się masę szamba, zapali się wreszcie światełko. Może kiedyś to światełko zaprowadzi nas na świeże powietrze

Z chemicznego punktu widzenia - ogień zbliżony do szamba... zaprowadzi nas na najwyższe warstwy nieba... A z eurowizyjnego punktu widzenia - mogę się pod tym tylko podpisać!!!

Chcę, aby wreszcie w Konkursie muzycznym wygrała muzyka!!! Czymię kciuki z Salvadora, natomiast wygrana Francesca, czyli wygrana rozumu, również mnie nie zmartwi. Niech Eurowizja wraca na zachód!!! Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o moich ulubieńcach, którzy znaleźli się w finale. Najlepsza w historii propozycja węgierska (dla mnie kompletna, czego nie mogę powiedzieć o jakiejkolwiek wcześniejszej piosence z tegoż kraju) i wykonawca, który od początku chwycił mnie prawdą - czymię kciuki za świetny występ (tym razem bez nerwów) i wysokie miejsce!!! Jak rzadko - Madziarom się w tym roku ono należy!!! nie należy do reprezentacji, za które w tym roku dałabym się pokroić, lecz i tak piosenka zasługuje na docenienie. Za to występ... tu mnie zabrakło jakiegoś pomyślunku... I to się może zemścić. Tak czy siak - broni w finale honoru Skandynawii... Na koniec zostało Kangurzątko - o które się nie obawiam. Bez względu na wyniki - dla mnie jest wygranym i wierzę (może nieco nawinie), że wydobędzie się ze zgnilizny, w którą został wciśnięty, a pierwsze przebłyski rozsądku i prawdy zobaczymy podczas dzisiejszego koncertu!!! Najlepsza dziesiątka nierealna - może to i dobrze, niech to będzie kubeł zimnej wody dla ekipy australijskiej. Nie rozerwałabym szat i nie popadła w spazmy, gdyby na tym australijska przygoda z Eurowizją się zakończyła...
I łyżeczka dziegciu - o ile Brenda w finale mnie przekonała, pomimo fatalnej oprawy, o tyle Krysia straciła u mnie najwięcej... Nie oszalałam na punkcie bułgarskiej propozycji, choć dalej uważam, że to jedna z lepszych piosenek na tej kijowej Eurowizji. Natomiast Krysia broniła się podczas występów imprezowych i zyskiwała na scenie - w półfinale było dennie... Przede wszystkim bezsensowna prezentacja, do tego brak interpretacji utworu (ktoś też to zauważył...?) - widać, że piosenka nie dla dziecka... Niemniej - życzę pobicia zeszłorocznego wyniku.

Ze zwycięstwa Portugalii jestem zadowolony i myślę, że to dobry znak na przyszłość. Czekali bardzo długo i się doczekali, a co najpiękniejsze w tym wszystkim - wygrali kompozycją i występem, bez dodatkowych punktów politycznych. Po obejrzeniu finału wiedziałem, że jedyną przeszkodą dla Salvadora może być Kristian - drugie miejsce jest jednak uczciwe i być może zmotywuje Bułgarów. Jeśli pójdą dalej tym tropem, wygrają w niedalekiej przyszłości. Pozycja Włocha mnie nie dziwi. To w obrazku wyglądało okropnie, prawie jak Yodel it.

Najlepszym podsumowaniem pozostałych wyników i całej tegorocznej Eurowizji była dupa podczas występu Jamali.

Nie wiem, jakim cudem wskoczyła na podium, a zajęła 7 miejsce. Każdy juror, który przyznał tym występom jakikolwiek punkt, powinien mieć zakaz oceniania piosenek w następnych latach.

Żyjemy w świece jednorazowej muzyki, muzycznego fastfoodu bez jakiejkolwiek zawartości, i myślę, że to może być zwycięstwo dla muzyki, dla ludzi tworzących muzykę, która coś znaczy.
Muzyka to nie fajerwerki, muzyka to uczucia, więc spróbujmy to zmienić i spróbujmy przywrócić muzyce należne jej miejsce - bo to naprawdę się liczy.

Salvador Sobral

Te słowa, wygłoszone ze sceny tuż po odebraniu Kryształowego Mikrofonu, powinny wisieć w gabinecie szefów EBU i wszystkich osób mających wpływ na kształt przyszłych edycji Eurowizji. W poprzednich latach przesłania zwycięzców coraz bardziej przypominały wybory Miss Universe... pragnę pokoju na świecie i szczęścia dla wszystkich. Tym razem triumfator postanowił wsadzić kij w mrowisko, wywołać dyskusję, skłonić do refleksji. Te słowa wyjątkowo mocno wybrzmiały w najwłaściwszym czasie i miejscu. Na eurowizyjnej scenie, naprzeciwko której, w greenroomie, mieliśmy niezłe zbiorowisko indywiduuów i kolektywów święcie wierzących w muzyczny fastfood z lubością doprawiany fajerwerkami. Chciałbym bardzo, żeby wczorajszy wieczór faktycznie sprowokował do przemyślenia strategii wyboru reprezentantów i przygotowań do kolejnych edycji - na pewno nie od razu i na pewno nie wszędzie (przecież nie wszyscy jeszcze potrafią się bawić, a wielu już się raczej nie nauczy) - ale przynajmniej w kilku miejscach, bo kropla drąży skałę...

Wyniki rzeczywiście są trochę "od ściany do ściany" promując to, co w tej edycji najgorsze tuż obok tych kilku autentycznych perełek. Cieszy mnie finałowe "przebudzenie mocy" Młodych Wilczków oraz fakt, że wszystkie ekipy, które zwróciły moją uwagę (i przebiły się przez półfinały ), zmieściły się w Top10...
Miejsca i punkty jurorskie dla wymienionych przez Elisę krajów to faktycznie jakieś grube nieporozumienie i kolejny argument za (przynajmniej) głęboką reformą systemu jury w kierunku naprawdę profesjonalnym. Żal, że Włosi przegrali ten Konkurs przekonaniem, że wygrali go nie ruszając się z Rzymu - kolejna bolesna lekcja. Dwukrotnie w ostatnich latach mieli materiał wystarczający do wygranej, i znowu się nie udało...
Na organizację lepiej spuścić zasłonę milczenia, bo byliśmy świadkami spektakularnej detronizacji Wiednia jako gospodarza najgorzej przygotowanej edycji ostatnich lat (powtórzę to jeszcze raz... zwłaszcza na tle świetnych Szwedów sprzed roku widać to wyraźnie). Trochę szkoda, że autor najciekawszej (bo nie reżyserowanej) akcji wczorajszego wieczoru najbliższe dni spędzi za kratami (Witalij... jesteś Kozak, w przenośni i dosłownie ), choć tam powinni się znaleźć ludzie odpowiedzialni za zabezpieczenie areny - czwórka osiłków eskortujących Salvadora nie poprawi już zepsutego wizerunku...
Ta edycja powinna znaleźć w eurowizyjnym archiwum cichy i mało uczęszczany zakątek, ale jej zwycięzca...