Udział w przyszłorocznej Eurowizji potwierdziło już 5 państw: Estonia, Niemcy, Węgry, Szwecja i pauzująca w tym roku Portugalia.
Jeśli w tym roku wygra Rosja, to Ukraina najprawdopodobniej wycofa się z udziału w Konkursie w 2017.

Weteranka napisał:

The King napisał:

Jeśli w tym roku wygra Rosja, to Ukraina najprawdopodobniej wycofa się z udziału w Konkursie w 2017.

Gdyby interesowała mnie przyszłoroczna Eurowizja, której przecież nie będzie, bo Eurowizja zrobiła sobie roczną przerwę, to zapytałam raczej, czy Rosja wzięłaby udział w przyszłorocznej Eurowizji, której nie będzie...?

Rosja powie "We're not guilty"... i będzie miała rację...

Dołączam do pytania czy w przyszłym roku zobaczymy Rosję czy Federację Rosyjską cz może Rosję i jej federacje osobno?

Nie wiem, czy ESC 2005 może być jakimkolwiek wyznacznikiem tego, czego możemy się spodziewać po przyszłorocznej edycji. Jednak Ukraina wtedy i teraz znajduje się w innym historycznym położeniu, trudno to porównać. Ale jak już szukać odwołań... to był całkiem niezły muzycznie rocznik, nie mam nic przeciwko powtórce A organizacyjnie? Minął tydzień, więc jeszcze mam nadzieję, że lokalni macherzy ostudzą w końcu gorączkę po zwycięstwie (bo w swoich komentarzach i zapowiedziach już orbitują) i będziemy mogli zobaczyć kolejną edycję Eurowizji, a nie ukraińskich gorzkich żalów pod logo konkursu.

Co do Polski. Faktycznie, po sukcesie Michała w Sztokholmie, pomyślałem, że to dobry prognostyk przed kolejnymi wejściami. Wystarczy trochę bardziej przyłożyć się do przygotowań, finału narodowego itd. i może być naprawdę dobrze, a wynik Michała może być zachętą dla silnych kandydatów do zgłoszenia się do eliminacji... niestety, komentarze, jakie się podniosły po dość nietypowej rozbieżności opinii jury i widzów sprawiły, że natychmiast wróciliśmy do polskiego piekiełka. Dla sprawy lepiej by było, by nasz reprezentant i ekipa TVP w ogóle nie komentowali wyników, niż mieliby to robić w taki sposób. System jest kulawy, ale żeby od razu domagać się jakiejś dziejowej sprawiedliwości...? Słaby prognostyk na przyszłość niestety. Mimo to życzyłbym sobie, by, wybrany na przyszłoroczną Eurowizję, 20. reprezentant Polski był w stanie dać nam jeszcze więcej pozytywnych emocji niż ten tegoroczny.

Ostatnio edytowany przez SiM (2016-05-22 14:37:47)

Daniel napisał:

Niby tak, ale widzę minimalną analogię w trudnej sytuacji politycznej - wtedy związanej z protestami i pomarańczową rewolucją. Swoją drogą Ukraińcy kolejny raz mają pecha z czasem, w którym przychodzi im zorganizować Eurowizję.

Analogia jest faktycznie minimalna i dotyczy w zasadzie tylko tego, że jest też i teraz jakiś szczególny czas w historii Ukrainy. Ale pamiętać trzeba, że w 2005 roku w czasie Eurowizji Ukraina w zasadzie opiewała już zwycięstwo. Rewolucja zdążyła już doprowadzić do zmiany władzy, a prezydent Juszczenko w glorii chwały mógł wręczyć Helenie nagrodę. Hymn pomarańczowych przemian w barwach Ukrainy na kijowskiej scenie był bardziej przypieczętowaniem, postawieniem kropki nad "i" niż wołaniem o cokolwiek. Teraz trudno mówić o zwycięstwie nad kimkolwiek i chyba trudno będzie mówić również za rok. Sytuacja rozpaprana, rozgrzebana, niebezpieczna i nieprzewidywalna. Wtedy można było zrobić Eurowizję z dumą i podniesionym czołem, a teraz zastanawiam się, na ile Konkurs będzie przypominał zbiorowe gorzkie żale z przepełnioną boleścią miną Jamali rozpoczynającej Eurowizję 2017.

Weteranka napisał:

Tymczasem występ kolejnego kraju stoi pod znakiem zapytania - zadłużona Bośnia i Hercegowina straciła telewizję publiczną...

Wydaje mi się, że nawet gdyby ta sytuacja nie miała miejsca, to pewnie udział Bośni i Hercegowiny stałby pod znakiem zapytania. Nie ma to jak wysłać na europejski festiwal zestaw lokalnych gwiazdeczek i przegrać...
A tak na poważnie - jeśli sytuacja się nie rozwiąże, to nie widzę nadziei dla Bośniaków. Tegoroczna sytuacja z Rumunią uświadomiła chyba nawet najwytrwalszym obrońcom systemu, że jeśli chodzi o kalkulacje, to EBU nie ma litości. Rumunia się nie opłacała, Bośnia też średnio. Do końca sezonu długa droga, może po drodze okaże się, że nie ma po co walczyć o pozostałych, a Eurowizja małymi krokami przeniesie się na wschód, przygarniając pod swój dach Kazachstan i okolice. Albo zaskoczą nas w tym sezonie jakąś kolejną Australią

Eurowizja 2017 odbędzie się w Kijowie.
http://www.eurovision.tv/page/news?id=k … ision_2017

Jak zobaczyłem pierwszy raz to logo, to pomyślałem, że to jakiś psikus fana Eurowizji. Nienawidzę połączenia kolorów czerwonego i czarnego, jest według mnie zupełnie nieestetyczne. Ale mniejsza o to.

Nigdy nie emocjonowałem się logo, zazwyczaj nie byłem ani zachwycony, ani zniesmaczony, ale tu aż się prosi o jakąś interwencję. Jeśli cała identyfikacja wizualna będzie utrzymana w takiej stylistyce, to szykuje nam się najbrzydsza Eurowizja od lat.

Dziś rusza sprzedaż biletów na ESC 2017 - data jest pewnym zaskoczeniem, bo ostatnio bardzo dużo mówiło się o poważnych problemach dystrybutora odpowiedzialnego za rozprowadzenie wejściówek, które miały stawiać pod znakiem zapytania całość tego procesu. Wygląda jednak na to, że albo kryzys udało się zażegnać, albo... pojawiły się jeszcze poważniejsze kłopoty.
Z dniem 10 lutego rezygnację z pracy przy projekcie tegorocznej Eurowizji złożyły kluczowe osoby pracujące przy nim z ramienia ukraińskiego nadawcy: Oleksandr Kharebin i Victoria Romanova (Producenci Wykonawczy), Iryna Asman (Dyrektor Komercyjny), Denys Bloshchynskyi (Event Manager) wraz z zespołem oraz Oleksii Karaban (Szef Ochrony). Powodem (oficjalnym) rezygnacji jest brak możliwości dalszej współpracy z nadawcą, UA:PBC. Oświadczenie w tej sprawie wydała EBU, jednak niewiele z niego wynika. Poza informacją o rezygnacji, i wyrażeniem nadziei, że zmiany na ww. stanowiskach nie zaburzą znacząco przygotowań do Konkursu, pismo nie zawiera nic więcej.

Obyś nie wykrakała z Węgrami bo ich piosenka jest tragiczna

Tak, tak, Polandzie... A zapewne wygrana Azerbejdżanu była z powodu świetnego utworu - jak dobrze, że nie musimy się za tamtą wygraną wstydzić...

Będzie w temacie ogólnym, bo dotyczy trzech Wielkich... Nie rozumiem, zaiste nie rozumiem, jak bardzo trzeba być upośledzonym muzycznie, estetycznie, intelektualnie (brak znajomości rynku muzycznego i eurowizyjnego, wybrakowani producenci), żeby prawie każdego roku serwować nam gnioty, które dzielnie walczą o ostatnie miejsce od końca...? Dlaczego kraje mające największy przemysł rozrywkowy w Europie i na świecie (o czym nie wolno zapominać), nie potrafią wybrać utworów, za które przynajmniej nie trzeba się wstydzić...? Zauważmy, że kiedy już zdarzy się piosenka, której nie trzeba się wstydzić, która może nawet wpadnie komuś w ucho, to i tak najczęściej jest ona z drugiej, a nawet trzej ligi, a prezentacje to liga głębokiego buszu...   Albo traktują Eurowizję jak zło konieczne, albo do zabawy w Eurowizję wybierają osoby z dolnej, zakurzonej półki, albo naprawdę jest z nimi coś nie tak...

Kiedyś miałam pewną teorię spiskową, że Wielcy wystawiają gnioty, ponieważ w przypadku wysokiego miejsca lub - co gorsza - wygranej, nie będą mieli powodów do narzekania na Eurowizję, a przecież tym się głównie pocieszają... Kiedy Marysia mówi, że Eurowizja to już nie jest konkurs piosenki biesiadnej, to Graham się z nią zgadza, dodając, że jest jeszcze gorzej...

Chyba jestem zadowolony - gorzej niż 3 panie z 2015 roku na pewno nie wypadną. Dziwię się, że nie zaangażowali Verki, choć może dowalą ją do greenroomu jeszcze

Kompletnie nie rozumiem fenomenu potworka, który dzisiaj zapewne wygra preselekcje rumuńskie i muszę dać temu ujście w tymże temacie.

https://www.youtube.com/watch?v=etdZhd2zztE

Ohydne badziewie, na które jest jakieś niezrozumiałe dla mnie parcie. Rumunia mogłaby wcale nie wracać, jeśli ma prezentować "Narodnozabavni rock" pozbawiony rocka, narodno, a już na pewno zabavni...

Zwycięzcą rumuńskich selekcji 2017 powinien być Mihai Traistariu. Dziękuję

Przyznam się bez bicia, że odrobinkę współczuję Ukraińcom - sprawa z Rosją pokazuje, w jaką nieprzyjemną sytuację wcisnął ich (a przy okazji nas wszystkich) Jon i jego polityka... Najprawdopodobniej nie zobaczymy Rosji w Kijowie - jednych może to dziwić, dla innych może być to oczywiste. Nieważne. Ważne jest to, w jaki sposób Rosja nie pojawi się na eurowizyjnej scenie w tym roku - w sposób dziecinny i niehonorowy. Jon chciał wspólnoty, a wraz ze wschodem zaserwował nam Eurowizję podziałów. Czy Jon zachowa się tak, jak powinien zachować się kapitan tonącego statku i uratuje Eurowizję przed katastrofą (sam idąc na dno)...? Czy kraj za wycofanie się z powodu nieuznawania jakiegoś państwa powinien zostać wyproszony (ukarany) z Eurowizji...? A może w cudowny sposób Jon przekona Rosję (podaruje im jeszcze więcej wolności i honorów), aby jednak pojawili się w Kijowie...? Jakie jest Wasze zdanie???