Czyli znowu lecimy z do i bardzo, bardzo dobrze - nawet jeśli poziom muzyczny będzie równie marny czy jeszcze gorszy, to przynajmniej polityczne upośledzenie części społeczeństwa nie zszarga naszych (już i tak wiszących na włosku) nerwów... Zatem zacznę od tego, co pozytywne - widowiska. Jestem dumna z , że na tyle, na ile mógł - wciskał historię Eurowizji i pokazywał swoje miejsce na mapie Europy (nawet jeśli to mapa muzyczne a nie geograficzna). Jak wiemy - dla Gwiazdy Dawida to niezwykle ważne. Mimo sceny, która nie przyciągała uwagi, a raczej zniekształcała percepcję i operatorki, która jeszcze kopała i tak leżące na dnie występy - widowiska były udane. Pochwalić chcę przede wszystkim pocztówki i trzyminutowe filmiki eurowizyjne. Miałam łzy w oczach, a kiedy na scenie i przy głosowaniu pojawiły się postaci tak wielkie dla mnie - ryczałam na dziecko. Todah rabah!!! Tematu prowadzących mocno nie zarysuję, bo - mimo iż było ich tak wielu - ledwo odnotowałam ich obecność, wszyscy byli jacyś tacy bezbarwni (już od momentu zgonowego pomarańczowego dywanu), nawet uśmiechnięta wiecznie buźka przystojnego Azarka nie porywała nadto. Najsłabszym elementem koncertów był koncert królowej popu, która zaprezentowała się, jakby była jedną z wielu reprezentantów jakiejś czy . Wschodnie, biedne i oczywiście zwieńczone "przesłaniem". Nigdy nie przepadałam za Madonną (nie cierpię jej maniery pieszczocha z diastemą), choć obiektywnie jestem w stanie uznać jej wkład w muzykę popolinkową. Z królowej zrobił się szary kopciuch i przecierpieliśmy kilka minut nijakiego, nudnego pokazu quasi-muzycznego. Mam nadzieję, że ostatecznie Madonna wystąpiła charytatywnie (wszak przyjechała z "przesłaniem"), bo nie była warta złamanego szekla. Łooo - ale miało być na początek miło, więc doceniam, iż prawie wszystkie ekipy ścisnęły zadki i pokazały, jak im zależy. Mimo iż wiem, że poprawny wokal i przekonująca interpretacja nie mają większego znaczenia dla szanownych wyrzy... żyry oraz publiczności, to zawsze to słodziej na serduchu, kiedy widzisz artystów (i "artystów") zaangażowanych w walkę o swój występ. I prezentacja wyników głosowania była emocjonująca oraz podła jednocześnie... To teraz idźmy do tego, co złe, gorze i najgorsze... Na początek pięć minut idiotów z , których nawet rozumiem - przyjechało to to prowokować, bo nic innego nie potrafi, więc dzieciaczki (które - o zgrozo!- chyba same mają już dzieci) się zabawiły... ale że ludzie na nich głosowali??? Czy dobrze widziałam, że dała najwyższą notę??? Ci Polacy, którzy od kilku lat wychodzą na ulicę i krzyczą, że nie chcą uchodźców, nie chcą w swoim białym, kapitalistycznym kraju komuchów i islamistów...? Jestem prawie przekonana - co jest najlepszym upokorzeniem dla - że większość ludzi nawet nie zdawała sobie sprawy, jaka choroba umysłowa stoi za tym występem, a po prostu głosowano na coś innego, coś dziwnego i świeżego... Jeżeli nie, to zastanawiam się, czy niedługo będzie można wyskoczyć w brunatnych koszulach, zamawiać głosy prawym łapskiem i szczekać do mikrofonu o najpodlejszych rzeczach, które jako ludzkość powinniśmy byli zakopać głęboko pod ziemią, która nie raz już spłynęła krwią niewinnych ludzi... Natomiast z przykrością odnotowałam, że niektóre polskie tęczowe strony również popierały (co prawda zazwyczaj to lewactwo, więc niby nie powinno mnie dziwić), a ja tak bardzo chciałabym im wszystkim ufundować bilet w tamte regiony, żeby sobie pochodzili za ręce, pokrzyczeli swoje antyklerykalne hasła ubrani w skórki, przyozdobieni tatuażami i kolczykami. Bilet - w jedną stronę... Młodzi ludzi, w większości młodzi ludzie, którzy niczego się nie uczą, nic nie rozumieją... To teraz o następnej grupie profesjonalistów i inteligentów, czyli szanownym żyry... Mdło się robi, kiedy kolejny raz pompowana jest (a publiczność jak zwykle pokazała, co o tym sądzi... ), lecz chyba jeszcze obrzydliwsze było tak mocne głosowanie sąsiedzkie. A przecież - do jasnej i ciasnej - po to przywrócono żyry, żeby wyzbyć się politycznego dziadostwa!!! Gwizdy i jęki przy monogamicznych związkach (typu - ) były silniejsze niż rok, dwa lata temu. Jak chyba wszyscy Eurowizjanie (a przynajmniej obecni podczas dyskusji na żywo) nie pojmuję głosów dla - olewam, o czym lilia śpiewała, ale jej występ był beznadziejny... Reklama luster (ponoć lepszej klasy niż te rosyjskie) i darcie mordy przerywane melorecytacją. Dokładniej o poszczególnych występach będę jeszcze pisała w tematach reprezentantów. Byle jaka wygrywa głosowanie żyry, zaraz po niej jest totalnie z tyłka wzięta i raptem na trzecim - ... Za to bardzo wysoko i - jakby żyry wciąż cierpiało na poważne rozdwojenia jaźni... Televoting chciał zwycięstwa , więc... czyim triumfatorem jest Duncan...? Zdrowego rozsądku, którego coraz mniej na Eurowizji... A nul points dla to wisienka na koszernym torcie - idźcie precz z tymi potworami muzycznopodobnymi i wróćcie do tego, czym byliście albo nie wracajcie wcale!!! Głosowania półfinałowego nawet nie chce mnie się komentować, żeby sobie ciśnienia nie podnieść... Przepuszczono , która ostatecznie dołowała. Pognębiono nasze i , które właśnie żyry powinno było podratować... Dzisiaj jestem pewna, że zwycięstwo Salwadora było perfidną ustawką, coby zamknąć na chwilę buźki weteranom i zmęczonym jak my, żeby dać nam złudną nadzieję, iż może być lepiej... Chwilka była krótka - wróciliśmy do rzeczywistości, a sporadyczne przebłyski normalności (wygrana w swoim półfinale u żyry) niczego nie zmieniły. Eurowizja przenosi się na zachód - do ziołowej krainy łagodności i neutralności (oby ta nie była ich największym problemem), gdzie... jak te ćmy do światła... lecimy tlącą się wciąż nas nadzieją, że Eurowizja jeszcze kiedyś będzie Eurowizją, choć odrobinkę, choć przez chwilkę...

Po wywiadzie białoruskich jurorów, w których ujawnili swoje głosy w półfinale ESC, EBU podjęła decyzję o dyskwalifikacji całego składu jury przed oceną finalistów. Zgodnie z zasadami, ich głosy zastąpiła wypadkowa algorytmu głosów z pięciu podobnie głosujących krajów). Problem ujawnił się, kiedy wyszło na jaw, że "białoruska 12" trafiła na konto reprezentanta i... były to jedyne punkty, jakie otrzymał on od jurorów ze wszystkich 41 krajów. Dopiero dziś EBU w specjalnym oświadczeniu przyznało, że doszło do błędu i wypaczenia wyników głosowania jurorów w finale ESC 2019. Dokonano również korekty ostatecznych wyników.
Pełne wyniki ESC 2019 prezentują się następująco:
1. Holandia (498)
2. Włochy (472)
3. Rosja (370)
4. Szwajcaria (364)
5. Szwecja (334)
6. Norwegia (331)
7. Macedonia Płn. (305)
8. Azerbejdżan (302)
9. Australia (284)
10. Islandia (232)
11. Czechy (157)
12. Dania (120)
13. Cypr (109)
14. Malta (107)
15. Słowenia (105)
16. Francja (105)
17. Albania (90)
18. Serbia (89)
19. San Marino (77)
20. Estonia (76)
21. Grecja (74)
22. Hiszpania (54)
23. Izrael (35)
24. Białoruś (31)
25. Niemcy (24)
26. Wielka Brytania (11)

I bardziej szczegółowo:

Szto się wyprawia do jasnej i ciasnej??? Mało się zdenerwowałam, że wygrywa u żyry, a tu za chwilę cios, że to jednak ustawka na ??? Pralnia brudnych punktów, kombinacje alpejskie z układaniem głosów, obdarowywanie będących w łasce i odbieranie podpadającym, kraje, których wcale nie powinno być w finale dostają magiczne punkty... Nic, zaprawdę nic już mnie więcej nie przekona - ani cudowna , ani sensowna , że to wciąż jest Eurowizja - nic, dopóki ten bezwstydny, mały człowieczek nie zrezygnuje z przerastającej go funkcji (rok można spróbować zamydlić oczy, ale kolejny raz, znowu tak perfidnie???) i nie odejdzie z pochyloną głową...